środa, 7 maja 2014

Rozdział III

Rozdział III

Patrze na nie, obracam na wszystkie strony, wygładzam zgniecenie. Te przeklęte bilety do opery. Już w szkole robili sobie ze mnie podśmiechujki, a co dopiero w domu. Będzie jak nic powtórka z rozrywki. "Co dostałaś? No pokaż! Nie zjem ci tego! Co? Bilety do opery? Ha ha, a kto ci to dał? Wojtek? O Boże Anka jaki obciach!" No może, oprócz tego ostatniego , moja mama nie używa raczej takich stwierdzeń. Siedzę w tramwaju i patrzę się bezmyślnie za okno. Szarość dzisiejszego dnia ewidetnie mnie dobija. Co to za mikołajki bez śniegu? Moje ponure rozmyślania przerywa dźwięk SMS-a. No tak to Mira! Na śmierć zapomniałam do niej napisać, co dostała. Na pewno się wkurzyła. Otwieram i czytam; "Żyjesz? Co dostałam? ODPISZ!" Cała ona... mogła by choć raz się mną zainteresować. Odpisuję "Perfumy Beyonce i naszyjnik". Tak, to niestety była prawda. O całe 100 złotych za dużo, ale czemu tu się dziwić, Antek szaleje za moją przyjaciółką. I nie tylko on... Chociaż z drugiej strony te bilety wcale  nie musiały być takie najtańsze. Głupia jesteś! - ganie się w myślach. Na pewno je od kogoś dostał, jego nie stać nawet
na książki do szkoły, nie mówiąc już o porządnych butach. Chwilę później dostaję kolejną wiadomość; "Serio? Super! Antek to ma gest, kocham kocham kocham!:* " I co ja mam jej na to odpisać? Znowu nie zapytała o mnie! Trudno... dobra piszę! "Mira chyba się nie doczekam, aż się mnie spytasz co JA dostałam. Więc piszę ci, że bilety do opery, nie to nie żart. I nie mam z kim iść ." Wysyłam. Czekam i czekam na odpowiedź i dojechawszy pod dom dalej się nie doczekałam.
Chcąc ominąć wszechogarniające pytania, zmykam szybko na górę i zamykam się w swoim pokoju pod pretekstem ogarnięcia masy nauki. Plecak rzucam w kąt, a kurtkę do szafy, nie zdejmując nawet butów rzucam się na łóżko. Chwileczkę... aa zimno! Zdecydowanie za zimno. Co się dzieje? Cholera, kto mi otworzył okno w taki ziąb? Co najciekawsze nie było całkowicie otwarte, a raczej nieudolnie przymknięte, tak jakby ktoś chciał je zamknąć od strony podwórka. Czy to Kacper, czy nie Kacper niewiele mnie obchodziło. Zamknąwszy okno położyłam się na nieposłanym łóżku i wystukałam na moim Iphonie numer, który miałam właściwie od zawsze, ale nigdy na niego nie dzwoniłam. Oddychałam cicho nadsłuchując czy nikt nie nadchodzi. Czułam się jak jakiś przestępca, choć w istocie nim nie byłam.
- Tak słucham? - po drugiej stronie usłyszałam ciepły, delikatny głos. Nie wiedziałam od czego zacząć...
- Marysia? To ja Anka... W sumie to chyba pierwszy raz do ciebie dzwonię eee... - po co ja to mówię?
- Och witaj, nie nie pierwszy. Ostatnio dzwoniłaś w pierwszej gimnazjum jak chciałaś pożyczyć ćwiczenia
z historii. - odpowiedziała rzeczowo. Skąd ona pamięta takie rzeczy?!
- Możliwe. Słuchaj, mam pytanie. Nie mam czasu więc krótko. Mam 2 bilety do opery, a nie mam z kim iść,
wybrałabyś się ze mną? Wiem, że to twoje klimaty. - postanowiłam przejść do sedna sprawy
- Pomysł niezły. Gdzie, kiedy i o której?
- Ee... - zdałam sobie sprawę, że nawet nie popatrzyłam na te informacje. - Chwileczkę już patrzę! Więc jest to Opera Śląska, jutro na 18. Sztuka nosi tytuł "Mister Smith".
- Oj kochana, na jutro nie dam rady, jestem już umówiona. Idź z twoją powiernicą.
- Że z kim ?- ewidentnie głośno myślałam
- Z Mirandą Faustyną Wolską.  - odparła lekko ironicznie. Dziwne, to nie w jej stylu! I skąd ona wie o jej drugim imieniu? Mira nigdy się do niego nie przyznaje, bo uważa, że jest obciachowe.
- Wiem! Ale używasz dziwnych słów. Nie, z nią nie.
- Czyżby? No dobrze pomijając moje słownictwo to czemu z NIĄ nie? - spytała dalej tym dziwnym tonem.
- Nie zgodzi się... - mruknęłam z rezygnacją
- A ty na jej fanaberie muzyczne się zgodziłaś. Dokładnie to wczoraj. Wcale nie chciałaś tam iść. Nie uważasz, że twoja przyjaciółka jest ci coś winna? - Jezu, ale ględzi!
- Nie było tak źle... poza tym nie twoja sprawa. Nie to nie, twoja strata . Cze...- chciałam odłożyć słuchawkę
-Anka! Nie widzisz, że ona rządzi całym twoim życiem? Jak możesz? - niegrzecznie mi przerwała, w jej głosie czułam ... troskę?!
- Marysia! Nie widzisz, że nikt cię nie lubi, bo jesteś takim dziwolągiem? - odpłaciłam jej pięknym za nadobne.
- Do dzisiaj myślałam, że chociaż ty jesteś inna. Ale się myliłam. Żegnaj Anno. - jaka wariatka! Nawet nie nawiązała  do tematu. Ona chyba serio jest ślepa.
- Dla ciebie to Pani Sypień dziecinko. - byłam już na prawdę wkurzona, nie obchodziło mnie to, że mam odzywki jak małolata.
- Może kiedyś zrozumiesz... pomodlę się za ciebie. - ciągnęła tym swoim melancholijnym tonem. Tego już było za wiele!
- Spierdalaj!!! - krzyknęłam do słuchawki, a następnie cisnęłam telefonem pod biurko.

Nie minęło dziesięć sekund jak moja matka wparowała do pokoju.
- Zwariowałaś? Ty wstętna dziewucho jak się odzywasz do brata? I czemu jesteś nie przebrana? Ty flejo! - och jak miło...
- To nie było to Kacpra. Wyjdź mi stąd! - odpowiedziałam z równą jej wrogością.
- Jak ty się do mnie odzywasz?! Tak to się możesz odnosić do koleżanek, których nie masz! - znowu te jej wszechwiedzące teksty
- Japa!!! - straciłam już nad sobą wszelkie panowanie
- Szlaban do odwołania! - cóż za poprawna komunikacja!
- Świetnie! W takim razie masz te zasrane bilety, które dziś dostałam, bo nie mam co z nimi zrobić! - cisnęłam w nią moim prezentem
- A co my tu mamy? Proszę, proszę bilety do opery... Ależ romantyk z tego Grybosia - wycedziła sarkastycznie podnosząc brew.
Popatrzyła się na mnie z tym swoim głupim uśmiechem;
- A właśnie, że pójdziesz do tej opery. I to z babcią! Od dawna mi mówiła, że chce się wybrać na tą sztukę. To będzie twoja kara. -Grr... co ona powiedziała? Jak tam będzie ktoś znajomy to już po mnie!
- Nie! - krzyknęłam świadoma, iż zaraz się zaczną pieśni Jeremiasza, bo ja przecież pyskuję!
- Nie pyskuj mi tu! - och mogłabym być wróżką!
Spojrzałam na nią niepewnie. Miała minę jakby zaraz miała mnie uderzyć. Znowu wygra jędza jedna! W obronie własnej nietykalności osobistej westchnąwszy odparłam:
- Dobra pójdę. Dzwoń do babci.
Matka spojrzała na mnie z góry. Wiedziałam, że miała mnie za nic. Od zawsze cała rodzina i przyjaciele mieli mnie za nic. Nikogo nie ochodziłam, byłam niczym to powietrze, przeźroczysta. Albo jak trawa- niedoceniana i deptana. Gdybym umarła  nikt by się nie skapnął.
Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? W przypływie impulsu wysyłam SMS-a do Miry. "Ale ta stara mnie wkurza! Pomocy, kazała mi iść do teatru z babką! ".
Przez około pół godziny czekam wciąż zła na odpowiedź, by przeczytać; "Nie mam czasu, pogadamy w szkole". Świetnie! Na cóż mi się przydasz za 3 dni? Ja potrzebuję rady T E R A Z! No nic, poradzę sobie sama...
***

Katowice 7 grudnia 2013r.


Około 6 rano obudziły mnie roboty drogowe. Klnąc na czym świat stoi otworzyłam laptopa. Parę sekund i już jestem na fejsie. Co my tu mamy? Na głównej; Miranda Wolska była z użytkownikiem Klara Potocka i Luiza Kamionka w miejscu Endorfina Club. Że co? Wczoraj? A mi pisała, że jest chora. Ściemniara do potęgi entej... I to jeszcze z służącymi Emilii! Czy ona myślała, że tego nie zobaczę?  Byłam zła. Na prawdę bardzo mocno wkurzona. Chciało mi się krzyczeć.
Wróciłam do łóżka i leżałam do nie wiadomo której. Obudziła mnie matka:
- Wstawaj! Co tyle w łóżku gnijesz obiad jest!
- Zaraa
-Babcia już czeka
Że co ? Nie zdążyłam się nawet ubrać gdy wparowała do pokoju.
- Kochana! Jak ty zamierzasz iść do teatru w takim stroju? - spytała z oburzeniem
- Ale ja nawet...
- Żadne ale! Wiedziałam, że tak będzie, masz tu sukienkę. - cisnęła we mnie SWOJĄ staromodną suknię z bordowej satyny.
- Babciu! Nie ubiorę jej, bo to nie teatr tylko opera. - krzyknęłam zrozpaczona i zmieszana
- Bez dyskusji. Masz coś lepszego?
Pff całą szafę. Co ta babka sobie myśli.
- Ubiorę spódnicę i to co najwyżej, bo mamy grudzień i nie chcę zamarznąć. - próbowałam negocjować
- Jak chcesz, za godzinę wychodzimy, chcę mieć miejsce w pierwszym rzędzie.
- Dobrze, a teraz wyjdź chce się przebrać! - wygoniłam ją
Zrobiła tą swoją minę w stylu "ostatni raz cię gdzieś zabieram" i wyszła. Z dołu usłyszałam, jak narzeka na mnie jaka to ja jestem pyskata i , że mama nie umiała mnie wychować . Bla bla bla... Masakra!
Nie zastanawiając się dłużej wyciągnęłam pierwszą lepszą spódnicę i bluzkę. Nie obchodziło mnie to, że była to letnia, zwiewna spódnica plażowa, niech się babka cieszy, że w ogóle ją ubiorę. Bluzka biała, taka jaką się niegdyś ubierało na rozpoczęcie roku szkolnego, z kołnierzykiem. Chyba zwiariowałam! Jak by mnie ktoś znajomy zobaczył... albo nie daj Boże Miranda... to by dopiero był wstyd!
- Może być? - spytałam chłodno
- No widzisz jak chcesz to potrafisz. - odpowiedziała babcia wyraźnie uradowana
- Ha ha ha! Jaka żenada! - naigrywał się Kacper
- Zjeść to i zejść mi z oczu. - ach te bezosobowe polecenia jak zwykle mamo!
Koniec końców, po długim i niedobrym obiedzie, jechaniu pół godziny w korkach i odstaniu swojego przed kasą, zajęliśmy miejsca na balkonie teatru, bo okazało się, że do pierwszych rzędów trzeba było mieć złotą kartę czy coś. Nie obyło się oczywiście bez narzekania i kłócenia się babci z kasjerką. Na szczęście nikogo znajomego! Zaczął się pierwszy akt... nuda , nuda , nuda. Jak oni wyją! Gdy babcia nie patrzyła grałam w Happy Jump na telefonie. Drugi akt... nie powinno być przerwy?! Ze znudzeniem oparłam się o balustradę, gdy nagle...
O mój Boże!
Znam go!
Zbladłam, kryjąc twarz w dłoniach. Spojrzałam jeszcze raz w dół. Tak, to bez wątpienia jeden z nich. Patrzy się na mnie z... zaciekawieniem? Szybko cofam głowę.
- Co się stało? Kogo znajomego wypatrzyłaś? - pyta babcia
- Nie nic to ... koleżanka. - odparłam wyraźnie za szybko
- Jaka? Znam ją?
Musiałam popatrzyć się jeszcze raz, by to wyglądało wiarygodnie.
- Nie, jednak nie, przewidziało mi się. - czemu miałam taki piskliwy głos??
To był ON, jeden z nich. Ten, który pamiętnego dnia 20 listopada gonił mnie w celu niewiadomym.
Co on robi w teatrze do cholery?!
Dzwonek. Przerwa. To już po mnie.

CDN.

3 komentarze:

  1. Zaczynam czytać od początku, widzę, że są świetne! :) Nie mogę sie doczekać kolejnych.

    Mam nadzieję, że wpadniesz również do mnie: SPIKED-SOUL.BLOGSPOT.COM i może zaobserwujesz
    Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)
    heh ja też gram w happy jump xd prawdę powiedziawszy
    postacie robia się coraz kolorowsze :)
    czekam na kolejny rozdział! i na to jak potoczą się losy Anki :)
    pozdrawiam cieplutko ;*
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisze tu trochę z opóźnieniem, ale cóż, ważne, ze piszę xD Rozdział świetny jak poprzednie i nie mogę się doczekać kontynuacji

    OdpowiedzUsuń