wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział II

Rozdział II


Miałam wrażenie, że przez całą drogę powrotną Miranda nie odezwie się do mnie ani słowem, co byłoby nawet odprężające, lecz po pięciu minutach moje przypuszczenia się nie sprawdziły.
- Wybacz, nic nie mówię bo się zamyśliłam. No, ale... jak ci się podobał koncert?! Miazga co? - powiedziała, wyraźnie za głośno, tak, że ludzie siedzący obok dziwnie się popatrzyli.
- Było... przyzwoicie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Przyzwoicie?! - znowu za głośno
- Nie moje klimaty, kilka piosenek było fajnych i tyle. No, ale ten Adam ... - popatrzyłam się na nią znacząco, żeby ją wkurzyć
- Weź przestań, nawet jak podpisywał autografy to gapił się TYLKO na ciebie. Widocznie podobają mu się takie mroczne dziunie. - mój plan wkurzenia Miry się powiódł, denerwując jednocześnie mnie.
- Dziunie? Ej uważaj co mówisz, nie chce się tu z tobą kłócić.- odparłam wywracając oczami
- Ech może przesadziłam. - udawała skruchę
- I co jaki z tego wniosek? - podsumowałam głosem nauczycielki
- Że na każdy ich koncert będę się ubierać cała na czarno!
Haha cała Mira! Ledwo się powstrzymałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem i powiedziałam:
- Okej, okej. Mówię Ci następnym razem on będzie twój! - dowartościowanie zawsze na nią działa
- Dzięki Ana też tak sądzę.  - uśmiechnęła się do mnie.
I do końca podróży powrotnej panował względny spokój. Niestety miało się to zmienić już nazajutrz...

***

Katowice 6 grudnia 2013r.


Budzę się rano. Właściwie nie sama z siebie. Ze snu wyrywa mnie przerażający wrzask mojego młodszego brata.
- Aaaaa!!! Nowy czołg! Super!
Że co? -pomyślałam
- Anka wstawaj! Patrz co dostałem! - poinformował mnie wciąż krycząc.
No tak! Dziś przecież mikołajki! Na śmierć zapomniałam
- Nie chce mi się, przynieś mi pokazać. - odpowiedziałam
- Ankaaaa!!!
Jezu!
- Idę... no super czołg na prawdę. - oznajmiłam z wymuszonym entuzjazmem
- Yhy... a ty co dostałaś?
- Kacper ja mam 16 lat! Takie pierdoły mnie nie obchodzą.
- Jaasne już ci wierzę, po prostu zazdrościsz, bo tobie rodzicie nic nie dali! - naigrywał się mały potworek.
Sekundę później, jakby na znak zawołała mnie mama. Zeszłam na dół, a ona wręczyła mi małe pudełko zawinięte w złoty papier.
- Och to dla mnie? Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się do niej
- Ej Anka, a co ty myślałaś, że do starych koni Mikołaj nie przychodzi? - odparła mama
- Puszczę tą uwagę o koniach mimo uszu. - Ach mama i te jej powiedzonka!
- No już otwieraj! - popędzała mnie
Zdarłam papier, a tam... nowa Mp3! Wow, w końcu coś lepszego niż skarpety w renifery.
- Dzięki mamuś na prawdę mi się podoba. - przytuliłam ją
- Ha! Wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę. - była wyraźnie z siebie zadowolona
Nagle do kuchni wparował Kacper, od razu mi mój prezent wyrywając.
- Co?! Ja dostałem głupi czołg, a ona Mp3! - awanturował się
- To przecież kosztuje tyle samo. -poinformowałam go wywracając oczami.
- Przecież Mikołaj je robi, a nie kupuje. - spojrzał na mnie kpiąco.
- Skarbie twój czołg jest przecież lepszy. Tak czy nie? - mama starała się go udobruchać.
- Tak!- potwierdził .

***
W drodze do szkoły nie wydarzyło się nic specjalnego. Pilnowałam tylko, by cało donieść prezent dla Emilki. Szkolne mikołajki... Pff co to za głupi zwyczaj. Gdybym jeszcze wylosowała jakąś fajną osobę, ale nie! Emilka to szkolna gwiazda i typowy plastik. W głowie jej tylko zakupy, kosmetyki i chłopaki. I jak na ironię- blondynka. Ale farbowana, w przeciwieńswie do Miry. Cóż ja jej mogłam kupić? Już pomijając ten głupi limit 25 złotych, kupno prezentu dla takiej osoby to prawdziwa katorga. Co by nie dostała,
to i tak się nie ucieszy, a już na pewno nie podziękuje. Postanowiłam się nie wysilać. Kupiłam błyczyk, lakier do paznokci, czekoladę i kolczyki. Taki standart. Jak dla takiej wredoty to i tak za nadto.
Wychodząc z autobusu myślałam o tym feralnym podarku, gdy nagle usłyszałam:
- Ej uważaj jak chodzisz! - o nie wpadłam na kogoś
- Ee przepraszam. - wybąkałam zawstydzona. Po chwili spojrzałam na owego przechodnia. O kurczę! To był Krzysiek, mój kolega z podstawówki.
- Anka? - spytał nie kryjąc zaskoczenia
- Tak, cześć Krzysiek. - odpowiedziałam równie zaskoczona.
- Kopę lat stara! Niby mieszkamy w jednym mieście, a nie widzieliśmy się od dwóch lat. Opowiadaj co u ciebie? - poklepał mnie po ramieniu, jak za dawnych lat.
- Właściwie to powolutku. Raz gorzej raz lepiej, ale jakoś żyje. A u ciebie? - nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć.
- Ech nic się nie zmieniłaś! Dalej gadasz jak stara baba. U mnie zajebiście wręcz. Dostałem pracę. - poinformował z uśmiechem na ustach
- Pracę? W trzeciej gimnazjalnej? - ten to dopiero ma szczęście!
- Tak dla ścisłości to jestem w drugiej... ale nie chodzę do szkoły, wali mnie to. Pracuję w kopalni. - wyraźnie się zmieszał podając mi informację o swoim nieprzejściu się.
- Och... - nie wiem czym byłam bardziej zdziwiona; tym, że nie zdał, czy tym, że został robolem. - W kopalni?? To... fajnie.
- Nie rób takiej miny Anka. No przecież nie przy kilofie. Obsługuję windę. - puścił do mnie oko
- Uff, to już lepiej.
- Musiałbym trochę przypakować, pracuję nad tym... - uśmiechnął się znacząco, zapewne chcąc potwierdzenia z mojej strony.
- Widać.Zmężniałeś. - podsumowałam krótko.
- Ha ha, no tak. Miło mi się z tobą gawędzi, ale muszę lecieć mam na 8:30 do pracy. - uścisnął mnie na odchodne.
- Dobrze, do zobaczenia. - odwzajemniłam uścisk.

Po tej krótkiej rozmowie udałam się w kierunku szkoły. Mojej przyjaciółki nigdzie nie było widać więc ruszyłam prosto do szatni. Znając mojego życiowego pecha musiałam oczywiście natrafić tam na Emilkę i jej dwie poddane - Luizę i Klarę. Popatrzyły się na mnie krzywo. Po czym ich przywódczyni jakby przypominając sobie o mojej dzisiejszej funkcji rzuciła:
- O, to ty Anka. No pokazuj, co dla mnie masz. - rozkazała
- Dajemy sobie prezenty dopiero w klasach. - odpowiedziałam krótko, nie chcąc wdawać się w niepotrzebne dyskusje.
- Już! Chcę zobaczyć jaki to badziew mi kupiłaś. - nie dawała za wygraną. Jej koleżaneczki zaśmiały się szyderczo.
- W klasach. - powtórzyłam machinalnie i odpychając je wyszłam z szatni
- Jeszcze zobaczysz! Pożałujesz! - usłyszałam za sobą, ale niespecjalnie się tym przejęłam.
Pierwszą lekcją tego dnia była matematyka. Z jednej strony kochałam piątki, ale z drugiej nienawidziłam z tego właśnie względu. Pod salą siedziało już kilku uczniów, jednakże Mirandy wśród nich nie było. Dziwne... jej autobus odchodzi przecież o 10 minut wcześniej od mojego. Przysiadłam się do mojej dobrej koleżanki Marysi. Była to osoba specyficzna, mało kto ją lubił. Mi z kolei nie przeszkadzała. Nie akceptują jej, bo co? Bo się dobrze uczy? Bo nosi długie spódnice? Bo nigdy jeszcze nie miała chłopaka?
Pusty tok myślenia. Rzucam na powitanie:-
- Hej, co słychać?
-  Cześć, w porządku, choć męczy mnie ostatnio migrena. A co u ciebie Aniu? - powiedziała nad wyraz uprzejmie patrząc się mi prosto w oczy, jak to miała w zwyczaju. Ach te jej maniery!
- Fajnie, byłam wczoraj z Mirą na koncercie LemOna. Nie wiesz czemu jej jeszcze nie ma? - zapytałam głupio, bo przecież skąd ona mogła wiedzieć. Miranda nią gardzi,nigdy się z nią nie zadaje i mi też nie pozwala.
- Koncert LemOna? Och wspaniale, kocham te ich mądre teksty! Dlaczego ciągle wspominasz o tej twojej Mirusi? Nie możesz chwili wytrzymać bez konwersowania o niej? - no i zakwasiła klimat, zaczynam żałować, że do niej zagadnęłam.
- Wiesz co pójdę sprawdzić, czy jej nie ma w toalecie.- odpowiedziałam wymijająco
- Ech, może pewnego dnia zrozumiesz. - popatrzyła się na mnie z politowaniem. Niech się wali cnotka jedna!
W ubikacji zastałam tylko dwie pierwszogimnazjalistki odpisujące zadanie z chemii. Gdy weszłam popatrzyły się na mnie takim wzrokiem, jakbym była brudna, a następnie zaczęły coś szeptać. Wszyscy się dzisiaj na mnie uwzięli! Chwilę później zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali. Zajęłam miejsce w ławce, PUSTEJ ławce. Gdzie ona jest? Piszę sms-a z zapytaniem czemu jej nie ma. Chwilę później dostaję odpowiedź: "Rozchorowałam się po wczoraj, daj znać co dostałam od Antka." Uff czyli żyje. W sumie wolałabym być teraz z nią, albo chorować, byle by nie na tej okropnej matmie. Jakoś zcierpiałam całą lekcje, bo dziś ze względu na mikołajki nie było pytania.Następną lekcją była Godzina Wychowawcza. To właśnie wtedy mieliśmy sobie wręczyć prezenty.
- No kochani, proszę teraz podejdźcie do osób, którym macie wręczyć podarek. - oznajmiła wychowawczyni
Podeszłam więc do Emilki i bez słowa położyłam papierową torebkę na jej ławce. Usłyszałam pogardliwe prychnięcie.Gdy wróciłam do swojej leżał już na niej prezent od Wojtka. Gorsza osoba nie mogła mnie już chyba wylosować. Wojtek to klasowe pośmiewisko, nie myje się i ma najgorsze oceny w klasie. Otworzyłam z rezygnacją prezent. Co my tu mamy? Hmm... zapewne słodycze pakowane do gotowych paczek w sklepach. Cudnie. Nie! Odrywam wieko tekturowego pudełka, a tam... bilety do opery dla dwóch osób! Tego żaden wróżbita Maciej by nie przepowiedział. Totalna niespodzianka. W głowie pojawiło mi się tysiąc myśli; z kim pójdę, w co się ubiorę, jak na to zareaguje Mira i o czym to jest, bo tytuł mi nic nie mówi.W przypływie nagłej dobroci postanowiłam jednak, być lepszą od Emilki  i rzuciłam w stronę mojego darczyńcy wcale nie takie suche - "Dzięki". Uśmiechął się jak debil. Niech sobie nie myśli!
Czy ten dzień może być jeszcze bardziej zaskakujący?

CDN.

_______________________________
***
Kochani dziękuję za wszystkie komentarze. Trzymajcie proszę za mnie jutro, po jutrze i po po jutrze kciuki, gdyż piszę egzamin gimnazjalny z historii, WOS- u i polskiego, w czwartek matematyka i przyrodnicze, a w piątek angielski. Boję się! Ale jakoś dam radę ;)).
Pozdrawiam :) .

8 komentarzy:

  1. śiwetnie <3
    youonnlyliveonce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Jestem pod wrażeniem, dobrze piszesz! Więc pewnie egzamin z polskiego pójdzie Ci znakomicie :)

    Skom? http://caaarolyn.blogspot.com/

    ☺click on the banner Sheinside?

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz fajne opowiadania, ale jedyne co mnie razi to trochę nierozbudowane opisy. Cięzko sobie wyobrazić otoczenie.
    alexa-wikto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popracuję nad tym. Opowiadania? Chyba opowiadanie, bo to jest jedna całość.
      Pozdrawiam :))

      Usuń
  4. Uwielbiam . Zostaję tu ♥
    Obserwujemy? ^^ Odpisz u mnie ;p Klikniesz w banner FakeTattoos? Będę wdzięczna.
    http://iampatrysja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ha ha mama anki i moja maja coś wspólnego, moja też mówi że jestem starym koniem
    albo krową ;p ach te komplementy <3
    Ja bym sie niesamowicie ucieszyła z biletów do teatru :)
    chodź prawdę powiedziawszy wolę kino, do teatru uczęszczam dość często :)
    pozdrawiam cieplutko ;*
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog! Może obserwuj za obserwuj? daj znać na moim blogu ;)

    0laa-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. mmm Katowice, moje miasto :) bardzo fajny rozdział, jeśli będzie nowy to informuj mnie ;* Jak na razie nie przekonałam się aż tak by zaobserwować bloga ;*

    the-fight-for-a-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń